niedziela, 3 grudnia 2017

Tomasz Kręcicki: na piekielnej szosie między kampem a emblematem

Tomasz Kręcicki laureatem 7. edycji konkursu Fundacji Szara Kamienica.
NAP serdecznie gratuluje Tomkowi!









Tomasz Kręcicki błyskotliwie operuje graficznym symbolem, sprowadzonym u niego niemal do emblematów, czy wręcz totemów. Ten pozornie tylko prosty przekaz i plakatowość jego sztuki, to ciekawa gra artysty: pytanie o oryginalność pomysłów,  jak i o sam przedmiot artystycznych działań.
Tomek eksploruje ikoniczne symbole kultury masowej, jak robi to chociażby w przypadku przemalowanej przez niego okładki albumu z malarstwem Davida Hockneya, czy kultowej płyty Bruce Springsteena. Piekielna szosa, czy świetnie i lapidarnie przedstawiona żółta strużka moczu spomiędzy czarnych męskich ud (a może po prostu ciągła linia na autostradzie), jak i obfita damska pupa w getrach: wszystko to rodem z Born in the USA i amerykańskich niskobudżetowych, rozerotyzowanych (dziś budzących pobłażliwy uśmiech na twarzy) i lubiących przemoc filmów Russa Meyera z lat 60-tych, jak choćby Motorpsycho. To ewidentnie ukłon w stronę estetyki kampu, „złej sztuki” z jej zamiłowaniem do trywialności i zjawisk „bez gustu”. Susan Sontag pisała o tym już w 1964 (Notes on Camp); widzę tu ponowny już revival tej tendencji.








Krawaty, wieszaki, papierosy, lodówka, śmietnik, czy fruwające plasterki parówek i salami: banalizm przywołanych motywów wprowadza widza w konsternację. Czy to apoteoza prostego, trywialnego przedmiotu, wyniesionego tu do rangi tematu dzieła sztuki, a może po prostu zwykły żart, wręcz artystyczny blef? To fokusowanie się Tomka na przedmiotach pozornie nieistotnych i codziennych pokazuje symbolicznie obraz, gdzie dwa ogromne palce (format 200 x 200 cm) wbijają szpilkę w maciupeńką kartkę papieru. Cudownie żartobliwy jest też jego Eyeliner formatu 60 x 200 cm: czarna kredka rysuje kreskę na powiece. 






Tomek ma niewątpliwie duże poczucie humoru. Z tajnych źródeł wiem, że Tomek nie pali. A papierosy goszczą na jego obrazach często, jak w świetnej pracy O fuck (80 x 100 cm, 2016), gdy przysłowiowy pet wypada z gęby. Zaznaczę, że około 40-centymetrowy, co ma tu niebagatelne znaczenie. Mamy też pracę Tornado, gdzie artysta bawi się zwinnie napisem przewracanym przez trąbę powietrzną. Podobny zabieg zastosował Wilhelm Sasnal w świetnym obrazie Grypa z 2005 r.: zarys postaci zasugerowany jest jedynie przez rozczochrane włosy i  napis w miejscu rysów twarzy. I od razu wiemy, że mamy do czynienia z chorą osobą.

Tomek żongluje zręcznie ready-madesami, wklejkami, kolażami gazetowych napisów, ust, rekinów, czy języków. Wszystko to serwuje lekko, jak swoje cudne tosty ze sklejki. U niego, jak u Karoliny 
Jabłońskiej, mamy to niezupełnie na poważnie traktowane youtubowe zamiłowanie do przemocy niczym z filmów klasy b: mamy rekiny jak ze „Szczęk” i zatapiane tytaniki. Czekam na King Konga, a może Tomek już go namalował i tylko go przegapiłam?







„Wskazówki i pouczenia”, o których śpiewa w hymnie Potencji pan 
Wiesław Miernik (dodajmy, że zapewne czysto intuicyjnie, bez filtra środowiskowego, umożliwiającego łatwiejsze wejście w świat kontekstów i ewentualnych inspiracji), to być może tak rozumiane przez niego uproszczenie malarskiego języka Tomka. W tej stylistyce przedmioty tam pokazywane działają niemal tak, jak działają znaki drogowe: nakazują i objaśniają.




Tomek prezentował swoje prace na Geppercie, gdzie słusznie zaszedł bardzo daleko, mogąc spokojnie wygrać ten konkurs. Jednak szanowne jury tego wydarzenia (z dyrektorkami Bunkra Sztuki i Zachęty oraz geniuszem kreatywności według New York Timesa na czele), postawiło niestety na wtórne i jak chodzi o mnie, niebywale męczące, manieryczno-religijne ekshibicjonizmy i artystyczną autoterapię. Szkoda, to wielki błąd i zastanawiający krok w tył (choć patrząc na ogólnopolskie nastroje, może wręcz przeciwnie). Mam jednak, myśląc o Tomku Kręcickim, przeczucie graniczące z pewnością, że to go bynajmniej nie zraziło.
Wiem, że jest sobą i że nas zaskoczy.



****

AKTUALIZACJA

Uwaga, uwaga! Tomasz Kręcicki laureatem 7. edycji konkursu Fundacji Szara Kamienica. 
NAP serdecznie gratuluje Tomkowi!
 

Wystawa „Jeszcze już bardzo” trwa w Szarej Kamienicy do 4. stycznia 2018. 


Jury konkursu: Jakub Banasiak, Zuzanna Hadryś, Sara Kiedroń, Magdalena Kownacka, Ewa Łączyńska-Widz, Piotr Rypson i Piotr Sikora.
Oprócz prac Tomka Kręcickiego do zobaczenia Xavery Deskur Wolski, Róża Duda & Michał Soja, Agnieszka Mastalerz i Tymon Nogalski.

Werdykt: "Za malarstwo pełne paradoksów: proste, lecz nie jednoznaczne; czytelne, ale zaskakujące; realistyczne, jednak - nie do końca; analityczne, lecz nie nużące; bezczelne, lecz grzeczne; świadome własnych konwencji, a przy tym żartobliwe; osnute wokół powtarzających się motywów, a jednak nie nudne. Przede wszystkim jednak: za malarstwo całkowicie jednostkowe; dowodzące, że nawet w najbardziej klasyczne malarskie motywy - można tchnąć życie”.



****
Gratulacje dla Tomka, laureata konkursu Szarej Kamienicy.
Dla szanownego zwycięzcy śpiewa jeszcze raz pan Miernik!